. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
ZANZIBAR, TANZANIA - Sylwester 2010 |
W końcu nadszedł ten dzień. Po prawie 7 miesiącach od chwili, gdy Gaba i Adam wyjechali na Zanzibar prowadzić hotel na wschodnim wybrzeżu, pakujemy się do samolotu i jedziemy do nich w "odwiedziny." Delegacja udająca się do Afryki jest w sam raz. Nie za duża, nie za mała. 10 osób. Akurat tyle, aby pośród sprzętu nurkowego w naszych walizkach znalazło się miejsce na 5 kg kabanosów i suszonej kiełbasy dla Adama czy kilka paczek polskiego twarogu i bochenek domowego chleba dla Gaby. |
Na miejsce docieramy po prawie 24 godzinach podróży. Czas oczekiwania na samolot w Addis Abebie przedłużył się z przyczyn technicznych o "afrykański kwadrans", czyli jakieś europejskie 3 godziny. Na lotnisku w stolicy Zanzibaru, Stown Town, też było ciekawie. Obsłudze udało się uatrakcyjnić nasz przylot poprzez wprowadzenie ekstremalnego systemu odbioru bagażu: kilkaset osób zgromadzonych w pomieszczeniu przylotów, odbierało swoje walizki z lady o szerokości 4 metrów. Jednocześnie. |
Impreza na powitanie Nowego Roku udała się znakomicie. Gaba, Adam, Łukasz i reszta hotelowej ekipy stanęła dużo powyżej wysokości zadania. Pokazy na plaży, pyszne żarcie, szampan lejący się strumieniami, tańce i nocne kąpiele w basenie. Część z nas twierdzi, że to był ich Sylwester życia! |
W momentach nienurkowych leżeliśmy plackiem nad jednym z dwóch malowniczych basenów, spacerowaliśmy po białej plaży, jeździliśmy na wycieczki po wyspie i korzystaliśmy z przebogatej oferty gastronomiczno-barowej hotelu Sunshine. |
Pod wodę wskakiwaliśmy dzięki zaprzyjaźnionej bazie East Africa Diving Centre z Nungwi. To dawne miejsce pracy Adama, więc mamy tu dosyć dobre układy. Jedną z atrakcji nurkowych były nie tylko same zanurzenia, ale i podróżowanie na rafy superszybką łodzią. Bawiło nas to niezmiennie za każdym razem. |
Pod wodą Grzegorz szkolił rodzinę - gratulacje dla nowych Nurków Joanny i Jana - a reszta oddawała się poszukiwaniom krewetek, homarów, leaf fishy, ślimaków i innych stworaków. Część fotografowała, a część nawet filmowała wszystko, co działo się pod wodą. W przeważającej większości nurkowania były łatwe i płytkie, dostępne dla nurków z niedużym doświadczeniem. Oczywiście dla miłośników rosyjskiej szkoły nurkowania też się coś znajdzie. Nam udało się odnaleźć 40 metrów i przeżyć wspaniałe nurkowanie w ekstremalnym wartkim prądzie. Udało się też zalać pod wodą kamerę wideo i w niewyjaśnionych okolicznościach skasować wszystkie fotki najlepszego wśród nas fotografa. Z drugiej strony wszyscy przeżyli, nikt nie nabawił się nurkowych urazów, a większość grupy od razu zarezerwowała miejsca na taki sam wyjazd w roku kolejnym, mimo że nikt nie obiecywał organizacji takowego. Co jednak robić? Na Zanzibar raz w roku pojechać trzeba. Kwaheri! |
Co dalej? Jedziemy bardzo fajną ekipą w maju do Jordanii... :) |
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Aby wrócić na stronę główną wspomnień kliknij tutaj |
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .